piątek, 10 stycznia 2014

prolog.

Mając przed sobą wizję kolejnego samotnego roku, kręcącego się wokół pracy i biznesowych spotkań, kolejny raz wtopiłam twarz w poduszce. Wydałam z siebie krzyk, by rozładować emocje kumulujące się we mnie od kilku minionych miesięcy. 1 stycznia, kolejny rok, który zmarnuje na udowodnieniu samej sobie, że nie jestem pracoholiczką.  Podnosząc głowę, wzrokiem natknęłam się na nowy kalendarz z czterema cyframi - 2014. Zwinnym ruchem sięgnęłam go, otworzyłam na stronach notatnika i bez zastanowienia napisałam, 10 rzeczy, które muszę zrobić by pozbyć się samotności i uzależnienia od pracy. Wzniosłam oczy ku górze, jakby punkty do spełnienia miałyby spać z nieba prosto do mojej głowy.
1. Poznać kogoś i nawiązać z nim kontakt.
Może nareszcie nadejdzie czas, w którym jedynymi moimi znajomymi nie będą szef, jego sekretarka Mary oraz moi rodzice.
2. Przeżyć dzień bez ani jednej myśli o pracy, cofnąć się w czasie.
Chciałabym, znów poczuć się jak w liceum. Zbawić się, zapomnieć o problemach, wypić litry alkoholu i umierać na drugi dzień. Mam 28 lat, a zachowuje się już jak stara baba, z dwójką dzieci, mężem i małym lokalnym biznesem do którego trzeba dokładać.
3.  Skoczyć z klifu.
No co? Jak szaleć to szaleć!
4.  Pojechać na tydzień do Europy, by codziennie być w innym kraju.
Sami to sobie skomentujcie.
5. Bezinteresownie komuś pomóc. 
Jaka ja uczynna, no ale może w końcu coś dla kogoś zrobię. Jak oczywiście będę miała komu.
6. Chodzić na jak największą ilość koncertów.
Tyle razy planowałam sobie, że zobaczę to na czym mi zależy. Po czym rezygnowałam z tego dla kolejnego zlecenia. Kiedyś muzyka była częścią mojego życia, dziś jest podkładem do jazdy w samochodzie.
7. Znaleźć się w najspokojniejszym miejscu na ziemi.
Od tak.
8. Poświęcić się fotografii.
Kiedyś nie rozstawałam się ze swoim aparatem. Teraz zwyczaje nie mam na to czasu.
9. Dotknąć gwiazd.
Na każdej liście musi być coś co nie jest możliwe.
10. Zakochać się.
Żartowałam, przy tym dotknięcie gwiazd to bułka z masłem.
Nazywam sie Alexa Chung, i ostro mnie popierdoliło. Stanęłam przy oknie, szybko odpalając papierosa i wpatrywałam się w ruch uliczny. Ale mimo wszystko, bardzo lubię siebie.

***
Właśnie poznaliście główną bohaterkę mojego opowiadania, którego tytuł jest dokładnie taki sam jak adres. Ten Desires, to historia Rose i jej 10-ciu postanowień. Jedyne czego jeszcze mi tu brakuję to zilustrowania Wam, jak wygląda nasza pracoholiczka.  Mam nadzieję, że prolog rozbudził Waszą ciekawość, oraz zachęcił do zaglądania. Liczę na Wasze komentarze, dają nie tylko wenę, ale do najważniejsze uśmiech na mojej twarzy i poczucie spełnienia. Chętnie poczytam Wasze prace, nie uważam podsyłania adresów blogów za spam, wtedy gdy ktoś pokaże mi trochę zaangażowania. Nazywam się Rozalia, i witam Was w mojej wyobraźni.

4 komentarze:

  1. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało! :)
    Mam nadzieję, że 1 rozdział napiszesz niedługo i jestem pewna, że będzie tak samo dobry jak prolog.
    Nie mogę się doczekać, życzę weny kochana :) x

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz u siebie! :D na pewno im nie będzie łatwo a imię Arrow znalazłam przypadkiem, ale bardzo mi się spodobało! :D
    A teraz o tym, co przeczytałam tutaj :)
    Bardzo podoba mi się pomysł na opowiadanie :D oryginalny i interesujący :D ciekawe kto pomoże spełnić niektóre z tych punktów? :> czekam na pierwszy rozdział i życzę dużo weny i czasu, bo to też bardzo ważne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawie, nie powiem, ze nie. :D z checia bede tu wpadac i sprawdzac jak idzie Rosalie spelnianie jej marzen. :)
    z wielka checia bede cie informowac o nastepnych rozdzialach. :D
    pozdrawiam i czekam na pierwszy rozdzial. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadłam na tego bloga całkiem przypadkiem. Przeczytałam prolog i powiem, że zachęcająco się zapowiada. Czekam na pierwszy rozdział i mam nadzieję, że już niedługo. Sądzę, że tu jeszcze nie raz wpadnę :)

    OdpowiedzUsuń